LAWENDA
No jak o lawendzie to i ja jestem hehe pan zielony

Oto moje dwie sadzonki które wetknęłam bez ukorzeniacza w ciężką , dość wilgotną ziemię bez okrycia na zimę.
Łodyżka była delikatnie brązowa, zdrapałam paznokciem lekko pasek tej otoczki i wcisnęłam dość głęboko w ziemię. Jesień była bardzo sucha więc chyba dlatego nie zgniły w tej ziemi.



Tu tegoroczny wysiew nasion które w zeszłym roku zebrałam. Bez stratyfikacji wyrosły jedno co że kiełkują w różnym czasie. Te stratyfikowane wyrastają w jednym czasie. Podlewanie umiarkowane i tylko w korzenie, NIE LAĆ WODY na roślinki bo zostają porażone i zgniją.



Kolejny sposób to ukorzenianie odłogów (chyba tak to się nazywa). Od roślinki matecznej odgiąć gałązkę i przysypać ziemią.Dałam babci kilka sadzonek, posadziła w donicy i nie przycięła ich na po lecie. Efekt był taki że gałązki przyrosły sporo i położyły się na ziemi, teraz jak zobaczyłam to ją zaczęłam podcinać i okazało się że te gługie leżące mają korzonki, wystarczy ciachnąć bliżej matki i wsadzić gałązkę jako osobną roślinkę bardzo szczęśliwybardzo szczęśliwy

Jeśli chcecie to mogę wam na wiosnę naprodukować lawendy do wolipan zielony Ją najbardziej lubię wysiewać. Chyba już nic więcej prócz portulaki, przypołudnika i lawendy nie będę wysiewać. Te mi sprawiają największą frajdę mimo że mam mało światła to idą jak burza bardzo szczęśliwy


  PRZEJDŹ NA FORUM