Moje hobby - papierowa wiklina i kwiaty :)
Hmm..od czego by tu zaczac...
Ok 3.20 w nocy maz sie obudzil i zobaczyl,ze mala spi na twarzy.
Chcial ja lekko przelozyc,ale zauwazyl ,ze strasznie ciepla jest wiec zaczal ja budzic,a ona w ogole nie oddychala...
Nagle po kliku sekundach zaczela strasznie ciezko oddychac i to mnie dopiero obudzilo.
Polecialam po ter,ometr,miala 39.5 chvielismy ja posadzic,zeby wziela paracetamol,ale ona doslownie przelatywala przez rece..
Wzielismy ja szybko na dol,maz zaczal jej robic zokolwiek byle zaczrla plakac,zaczela,ale ciagle nie bylo z nia kontaktu.
Mowilismy jej imie,ona tylko trzymala sie kurczowo,ja w miedzy czasoe zadzwonilam po karetke ,bo wystraszylismy sie nie na zarty.
Karetka przyjechala i pojechalismy do szpitala,bo ciagle byla niekontaktowa przy lekarzach.
W karetce i w szpitalu miala straszne rzucanie cialkiem,jak przy padaczce,wygladalo to przeokropnie....To bylo straszne...
Od razu bylo przy niej 3 lekarzy,ciagle mieslismy super opieke,zronili kilka badan krwi,jedno co wiemy to miala Febrile Convulsions,to chyba te drgawki goraczkowe po polsku.
Juz czytalam na necie,nie ma zagrozenia dla zycia,ale moze to sie zdarzyc jeszcze raz kiedy znow temperatura tak wysoko podskoczy.

Powiem Wam,ze przezylismy koszmar,ja chociaz jestem straszna panikara jakos sie trzymalam,spokojnie zadzwonilam po karatke,,nie mam pojecia skad dostalam tyle sily,ze wiedzialam,ze musze byc opanowana ,a maz,kyory z kolei jest bardzo spokojny,wyluzowany,,,,,spanikowal strasznie.
Ciagle powtarzal lekarzom,ze myslal,ze ona umiera....Nie bylo z nia kontaktu zadnego,a pozniej jeszcze te ataki jak przy padaczce... Straszne.

W szpitalu wyszlo tez,ze cukier za duzy,alenpozniej sie unormowalo i nas puscili do domu...

Teraz juz jest dobrze,mala nie ma temperatury,ale powiem Wam,ze jak szla spac to jeszcze przed spaniem tanczyla do piosenek na Vivie,ja sprzatalam,puscilam jej muzyka,on alubi sluchac.tanczyla w kolko,spiewala,nie miala w ogole goraczki,nic by nie przypominalo,ze cos sie stanie.Nic. A kilka godzin pozniej takie rzeczy sie wydarzyly,ja ciagle w to nie umiem uwierzyc.

Nie dociera do mnie dlaczrgo spala na twqrzy,nigdy tego nie robi,jedynie co mi przychodzi na mysl,to ze chciala sie odwrocic na drugi bok i byla tak slaba z goraczki,ze zostala na twarzy lezec.
Lekarka miala pretensje,ze spala z nami w lozku,bo ptzyszla do nas z dwie godziny wczesniej,bo okazalo sie tez w tym tygodniu,ze ma egzeme,strasznie ja swedzialo,drapala sie,przebudzila sie i przyszla do nas.Lekarka sie pyta z pretensjami,dlaczegompozwolilismynjej u nas spac,a ja mowie,ze gdyby zostala w soim lozku to bylaby juz niezywa,tylko dlatego,ze byla kolo nas spi sie czujniej,meza cos tknelo i ja od razu sprawdzil,gdyby spala u siebie,spala by tak do rana....i juz chyba na zawsze .

No i tyujo
smutnysmutny


  PRZEJD NA FORUM