Spotkanie pod gruszą :)
....nasza impreza integracyjna... ;)
A w Chorwacji na każdym kroku można częstować się winkiem i jechać dalej pan zielony.

Ps.
Mała anegdota. Pojechałyśmy we dwie z bratową, z dwójką małych dzieci i dwoma psami do wodospadów Krka. Zaparkowałyśmy elegancko na parkingu, a że miałyśmy od groma czasu to poszłyśmy coś zjeść i napić się. Z zimnego picia tylko piwo było w przyzwoitej cenie pan zielony Więc na szybko po sztuce wypiłyśmy, zapakowałyśmy dzieci do wózków, psy na smycz no i idziemy do szlabanu żeby zejść na dół do wodospadów ( są w górach). Podchodzimy a gościu mówi że nas nie puści na piechotę, bo jest za stromo schodzić z wózkami po kamieniach. Powiedział żebyśmy zjechały samochodem( dał przepustkę), dla nas lala, super nie musimy iść taki kawał bardzo szczęśliwy. Wsiadłam i jadę, słowo daję jak Boga kocham żebym nie wypiła tego piwa to bym ze strachu narobiła w gacie. Pod takim kontem i takie serpentyny i autokary do wyminięcia że szokwykrzyknik Cieszyłam się że jestem zmiękczona, inaczej nie dała bym rady.Ale to nie koniec, z tego strachu, upału i zniecierpliwienia, dzieciaki kwękały , psom gorąco więc w pośpiechu aby szybciej na sam dół.
Po powrocie okazało się że Trafic sztywny, nawet nie dygnął przy odpalaniu. My same , nasi panowie wtedy statkiem płynęli od drugiej strony. Załamka, co tu zrobić.
Rozkręciłam pół samochodu w poszukiwaniu akumulatora ( jest pod siedzeniem kierowcy wesoły) Okazało się że zostawiłam samochód na światłach, nawet nie było ich widać w tym słońcu zawstydzony Akumulator padł.
Chorwaci nie uznają kabli no bo przecież po co,nie mają mrozów, a do głównego parkingu ostro z 1000 metrów pod górę. Pomysł wypchnięcia samochodu pod górę odpadł, pozostało poszukać polaków. Bratowa znalazła cały autokar pan zielony Krzyknęli do mnie czy z popychu odpali, mówię nie wiem ale coś mi tak: "a odpali" przecież to jedyna szansa, inaczej kupa kasy pęknie za głupotę eM mnie ubije.
Poprosiłam młodego chłopaka że jak potrafi to niech mi odpali, a wszyscy razem go popchniemy.
Udało się autko cyknęło i ruszyło jak burza. Wybuchły brawa, niesamowita sytuacja bardzo szczęśliwy
Na tym nie koniec, miałyśmy określony czas na to żeby dojechać do Rogoźnicy żeby odebrać resztę rodziny ze statku. Ja jechałam a bratowa leżała pod fotelem i dokręcała śrubki od pokrywy akumulatora, obgadałyśmy wersję wydarzeń czemu się "trochę" spóźnimy i gnałyśmy do portu. Oczywiście panowie oburzeni że tak długo no ale co poradzić na korek na autostradzie pan zielonypan zielony

Wszystko przeszło by do historii bez echa, gdyby nie jeden mały szczegół. Radio po odłączeniu akumulatora zakodowało się pan zielony
eM się domyślił że coś kombinowałyśmy i tylko powiedział tyle: szczęście miałyśmy bo diesla nie odpala się z popychu ze względu na możliwość zerwania paskówlol


  PRZEJDŹ NA FORUM