Historia jednej rabatki
co nie znaczy, że na jednej się skończyło...
Hej Ania wesoły Cieszę się, że do nas zawitałaś.
Mój hibiskus jest z sadzonki. Oto jego historia.
Rosna sobie hibiskusy koło jednego z przedszkoli w Krakowie. Mój teść, któremu bardzo sie podobały przez siatkę odłamał wystającą gałązkę. Jedna tylko wystawała. Wsadził do doniczki z ziemią i pielęgnował. Badylek puścił korzonki i z wiosna nowe listeczki. Było to trzy lata temu. Mąż przywiózl mloda roslinke i wsadziłam ja do ziemi. Do ubiegłego roku roslo sobie toto marnie, nie kwitło, zima zjadane przez zające, wiosną puszczało nowe pędki. garnęło sie do życia, ale kwiatuszków nie miało. W sierpniu ubiegłego roku postanowiłam zmienić miejsce biedakowi, sądząc, ze skoro nie kwitnie to i tak nic mu juz chyba nie zaszkodzi. Przesadziłam i późną jesienią zapączkował wesoły Przed samymi przymrozkami uchylił rąbek swojej tajemnicy....
No to chyba dalej zostanie to tajemnicą, bo mi się zdjęcie nie wkleja smutny Był różowy z ciemnobordowym środkiem.

Może w tym roku będzie kwitnął już pełną parą ?



  PRZEJDŹ NA FORUM