Powrót pod gruszę... |
Dobra, wróciłam i już możecie mnie oskubać, bo nie zrobiliśmy ani jednego zdjęcia... Zimno ja cholera, wiało jakimś zmrożonym śniegiem i na dodatek pod wpływem mrozu wypaczyły nam się deski na ganku i ledwo weszliśmy do domku.... Napaliliśmy w piecu i przez prawie dwie godziny siedzieliśmy w kurtkach bo strach było je rozebrać... Oczywiście woda w butelkach i mydło w łazience zamarzło na kamień... Później trochę się ociepliło, więc eM dokończył "budowę" mebli w kuchni i zwiewaliśmy do domu.... Ja chcę, żeby była już wiosna :! Jeśli chodzi o nasz zlot, to ja się dostosuję Oczywiście bardzo bym chciała, żeby to było pod gruszą, ale zdaję sobie sprawę, że nie wszystkie z nas mają do mnie blisko.... Do lipca dużo czasu, może coś wymyślimy |