6 minut prawdy
Asiu, rzadko jestem tutaj teraz, ale wiem o Tobie i Twoich problemach. Ja bym spróbowała jednak. Nie da się wymazać tych wspólnych chwil, tego co razem przeżyliście dobrego i złego.Ale myślę, że postawiłabym warunki. Jakie? Na pewno uwzględniające moją ewntualną pewnośc finansową. Jeśli siedlisko jest jego, to ma być prawnie Wasze wspólne, lub przepisane na Wasze dzieci ( gdyby się zdażyło znów, że zechce odejść, musiałby Ci spłacić połowę wartości). Na pewno osobne konta ( nie wiem czy macie wspólne czy nie, więc tak tylko gdybam). Przepraszam, że piszę tak materialnie, ale o uczuciach i odczuciach, sama musisz zadecydować, tak jak Twoje serce Ci mówi.
Bo co innego zdrada, a co innego deklaracja, że chce się odejść. Tak myślę.
Ale jednak ja bym spróbowała...

Kurcze, jeszcze edit:
Jak czytałam o Twoich problemach, to sobie popmyslałam, że juz byłabym w siedlisku i powyrywałabym wszystko do cna. Pościnała krzewy i drzewka, żeby nic nie zostało. Chocbym miała tam na piechotę w urlop zasuwać. Choroba, dobrze, że Ty spokojna dusza jesteś, bo chyba jednak siedlisko nadal jest Twoje wesoły
I szkoda by było... wesoły


  PRZEJDŹ NA FORUM