Dziwne rzeczy się zdarzają.
A własnie przypomniało mi się jeszcze coś

To było jak starszy miał mieć komunię. Miała przylecieć babcia na ceremonię i około 2 tygodnie przed wylądowała w szpitalu. Okazało się najgorsze, rak i niestety zmarła w bardzo krótkim czasie.
Synowie postanowili sprowadzić zwłoki do Polski, by spoczęła w grobie obok męża (tak chciała). Była bardzo fajną kobietą i ciężko nam było się z nią rozstać. Odniosłam wrażenie że ona chce nam w jakiś sposób przekazać żal z rozstania.
Na pogrzebie wszyscy skupili się na mszy , standard jak na pogrzebach. Jednak jak powiedziałam rodzinie wszystko po kolei co się działo to aż dreszcze nam wszystkim przebiegły. Wszyscy orzekli że nie chciała się z nami rozstać, bardzo chcieliśmy żeby była z nami.
Na mszy a w zasadzie pod jej koniec , kwiaty na wieńcach zaczęły się poruszać, jakby ktoś je potrącał a nie było przeciągu, potem karawan gotowy do ostatniej drogi gasł 2 razy i na koniec trumna nie chciała wejść do grobu. Tu uświadomiłam sobie że idąc od końca zdarzeń do początku mogło to świadczyć o znakach dawanych przez ducha teściowej. Nie chciała odchodzić.


  PRZEJDŹ NA FORUM