Historia jednej rabatki
co nie znaczy, że na jednej się skończyło...
Co nowego?
Po pierwsze, cieszy mnie wynik wczorajszych wyborów. I do tego wcale nie wiem dlaczego cieszy mnie tak bardzo, bo będzie to samo co było, podwyżki nie dostanę, pieniędzy więcej przez to mieć nie będę, do pracy muszę chodzić do 60 roku życia i emerytura też pewnie mieć nie będę, ale i tak się cieszę wesoły
Po drugie, jestem nie wyspana, bo kociaki zaczynają się przyzwyczajać. Batman spał ze mną. Wszedł pod kołdrę i przytulany do mojego boku spał w najlepsze, a ja sprawdzałam, czy się nie udusił. raz go wyciągnęłam, bo się chciałam na bok przekręcić, ale wszedł tam z powrotem.

W ogrodzie stagnacja. Zimno, mokro, jeszcze zielono, ale żółte i czerwone listki coraz bardziej zaczynają władać całą okolicą. Ogólnie coraz częściej zasiadam w fotelu i robię na szydełku obrus dla Dorki, albo dla kogo innego, jeśli Dorci nie będzie się podobał wesoły

Z Batmankiem muszę iść do weta. Coś mi się wydaje, że ten kot nie jest chudy z urody, tylko z choroby jakiejś. Z pyszczka nieprzyjemnie mu śmierdzi chory. A zdrowemu kotu nic z buzi nie śmierdzi. Albo zęby, albo wątroba, tak mi się widzi. Choć na mój gust ząbki ma zdrowe. Zobaczymy, pod koniec tygodnia pojadę z nim, niech jeszcze troszkę się oswoi.


  PRZEJDŹ NA FORUM