Ogród w Skalikowie
jeszcze w powijakach, ale będzie piękny...
Bonia - nie kuś, ja już sobie obiecałam, że NIC co nie zimuje w gruncie nie chcę. Już i tak nie wiem jak przechowam wszystko co do tej pory zgromadziłam. Muszę się tego trzymać, bo mam słabą silną wolę wesoły
Lucy - nie wiem czy rybki były wcześniej, to siedlisko było opuszczone od dłuższego czasu. Poprzedni właściciel przybywał tu z wielkiego miasta na odpoczynek w ciszy, czytaj na gościnne występy, wielkie pijaństwo i bałamucenie okolicznych kobietek. Przy nim jeszcze bardziej wszystko zostało zaniedbane. Opowieści na jego temat jeszcze długo pozostaną kryminalnymi zagadkami okolicy. Mąż i jego koledzy wpuścili kilka razy od wiosny rybki złowione w innych miejscach. Przybiegł kiedyś M do mnie z takim ładnym karasiem, pochwalił się i wypuścił do wody. Wkurzyłam się, obiecał, że niedługo coś wyłowi już na zjedzenie. Teraz coś ma dokupić(amura? co ma wchrzanić zieleniznę zarastającą staw. Jeżeli amur to wodna kosiarka, to ma kupić właśnie tę rybę.


  PRZEJDŹ NA FORUM