Ogród w Skalikowie
jeszcze w powijakach, ale będzie piękny...
Wróciłam!!! Ze mną wróciło słoneczko. Roboty remontowe nie zostały zakończone, ale mogę napisać o czymś niesamowitym, mąż znalazł człowieka, który chciał pracować, niestety... był zainteresowany tylko pogłębianiem stawu i załatwił sprawę w 12 godzin. Pracował bez przerwy, maszyna była ogromna i głośna, on ze stoperami w uszach, nawet kawy/herbaty nie chciał... pierwszego dnia od 7 do 17, drugiego dokończył. Pierwszy i jedyny przypadek TAKIEGO pracusia od kiedy mamy siedlisko!
Kotka ma 5 maluchów: 2 rudzielce, dwa czarno-białe, ostatni taki łaciatek jak ona. Już mamy chętnych na 4 sztuki, tylko jeden został niczyj. Pilnowaliśmy dwa tygodnie suni, ale wczoraj wykorzystała chwilę nieuwagi i się urwała... jak sobie pomyślę z kim ona się teraz szlaja... to smutek wielki, nie wiedziałam... co to znaczy mieć suczkę, teraz już wiem, te tabuny obrzydliwych wyjców będą mi się śniły jeszcze przez kilka dni (miałam ochotę rzucać w te psy kamieniami, byłam zdesperowana). Moja wina, moja bardzo wielka wina... weterynarz się kłania i kolejna sprawa antykoncepcji, człowiek uczy się na własnych błędach, oby tylko wróciła.
Jak trochę okrzepnę... to przeniosę na kompa zdjęcia.


  PRZEJDŹ NA FORUM