Nasza playlista
ulubione utwory wszystkich forumowiczów
Lucy- moja miłość do M.B. rozpoczęła się wiele lat temu, jako młoda siksa usłyszałam:

Ze strzępów radości powszednich los swój tkasz
z tęsknoty, otuchy, nadziei, układasz swój świat
w swym mieście, z domami bez pięter
grasz z czartem o niebo w tym piekle,
które Bóg, wyprawił nam.

Odpłynąć stąd chciałem na zawsze, w siną dal
gdzie życie jaśniejsze, bogatsze
ktoś chciałby mi dać,
Znikałem sto razy bez wieści
by wracać do srebrnej poezji
ciepła rąk i spojrzeń twych

Nie chcę więcej, twoje serce do życia wystarczy
Twoje serce, co zagrzewa do walki o każdy dzień
Twoje serce, które cierpi i kocha namiętnie,
które bije, coraz prędzej, goręcej.
W zgryzocie pasma zbyt chudych dni
twe fortissimo serdeczne brzmi
głośniej wciąż, mocniej wciąż.

Gdy twarzy brak w czynach i słowach
ty masz twarz
Gdzie ścieżek splątanych bezdroża
ty drogę swą znasz
Ty zdołasz ból każdy pocieszyć
rozjaśnić odwieczny nasz przedświt
Ciepłem rąk i spojrzeń twych

Nie chcę więcej, twoje serce do życia wystarczy
Twoje serce, co zagrzewa do walki o każdy dzień
Twoje serce, które cierpi i kocha namiętnie,
które bije coraz prędzej, goręcej...

W zgryzocie pasma zbyt chudych dni
twe fortissimo serdeczne brzmi
W dramacie samych najchudszych dni
Rzucasz mi w oczy łzy, gorzkie łzy,
szczęścia łzy, spełniasz sny

Nie chcę więcej, twoje serce do życia wystarczy
Twoje serce, co zagrzewa do walki, do walki, do walki
Twoje serce, które cierpi i kocha namiętnie,
Coraz prędzej przez łzy

...i oczywiście facet zaczarował mnie dokumentnie...


Z wszystkich jego piosenek najbardziej lubię: Balladę o brzasku - tylko gdy jej słucham wyję, ogólnie słucham go, gdy jestem sama, gdy chcę się oczyścić... wypłakać i powstać do życia jak feniks... odrodzona...

W krainie drżącej jak żebraka dłoń
ogromny stanął dom,
zapłonął lamp tysiącami,
kryształami luster lśnił.
Dokoła tłum bezdomnych ślepców stał,
w uporze niemym trwał
i wierzył, że kiedyś ruszy korytarzami
gdzie ktoś źródło światła skrył.

W krainie biednej jak żebraczy grosz,
do bramy biec chciał ktoś,
by wyrwać kilka promieni,
lecz gdy zrobił pierwszy krok,
zniknęła nagle barwna świateł gra,
strawiła jasność rdza
i czarny kurz opadł na zamarły tłum cieni
i pokrywa wszystko mrok.

Przez pęknięty dach,
przez wyrwane drzwi,
znikąd wpada strach i drwi
z ciszy, która zamienia się w śpiew.
Choć niechciane sny
budzą nagły gniew,
złagodzi poryw światło szeleszczące
w konarach drzew.

W krainie pustej jak żebraczy wór
ruina sięga chmur,
nagimi świeci murami,
władną pustkę wchłonąć chce.
Dokoła tłum bezdomnych ślepców trwa,
złudzenia ciągle ma
i niemoc swą okłamuje wciąż marzeniami,
w których zorza rodzi się.

Przez pęknięty dach,
przez wyrwane drzwi,
znikąd wpada strach
i drwi
z blasku, który opada ze ścian.
Chociaż bandaż mgły
nie łagodzi ran,
nadejdzie chwila kiedy wzejdzie słońce.
Przez pęknięty dach,
przez wyrwane drzwi,
znikąd wpada strach
i drwi z ciszy, która zamienia się w śpiew.
Choć niechciane sny
budzą nagły gniew,
złagodzi poryw światło,
które rodzi się.
http://eris24.wrzuta.pl/playlista/1dlbPL4nDmG/bajor_michal


  PRZEJDŹ NA FORUM