Rabatkowa historia, ciąg dalszy...
Wyszłam rano z domu z zamiarem przycięcia krzewuszki przed bramką. Wzięłam sekator i... pojechałam równo po wszystkich krzakach taki dziwny
oprócz krzewuszki przed bramką zakręcony
Ale jak doszłam do derenia, którego od dwóch lat mam w planie wykopać, to się w końcu zawzięłam i zaczęłam kopać.
Przyszedł eM.
- ale czemu wykopujesz, przecież ładny jest
- nie, nie jest ładny i od dwóch lat mówię, że trzeba go wykopać.
W ubiegłym roku, po takim samym dialogu eM wziął łopatę, wbił do ziemi na kilka cm i powiedział nie da się, za duży. Spokojnie... to było w upały...glina jak skała. Dziś ziemia super.
- daj tą łopatę, to ci pomogę
- idź po drugą, razem pójdzie nam szybciej.
Kopię dalej. Korzenie twarde jak skała, ja skakam po tej łopacie, jakoś idzie. Słyszę odgłosy ostrzenia. EM ostrzy sobie łopatę. Dobra, połowę już podkopałam.
Przyszedł eM z łopatą. Wbił, podważył i chrus...złamał łopatę zakręcony
- nie no, tego się nie da wykopać.
Boże daj mi cierpliwość, bo jak mi dasz więcej siły to zabiję
Kopie dalej. eM przyniósł łoma. Wbił pod korzenie, podważył i łom się wbił cały do ziemi. Ja dalej podkopuję.
eM przyniósł deskę. Wbił łom pod korzenie, oparł o deskę i podważa. I nic.
Koniec końców, powolutku, po troszku odkopałam najgrubsze korzenie.
- walnij tu łopata, żeby je podciąć.
łup! obcięte! Sukces odtrąbiony. WYKOPALIŚMY coś co nie dało się wykopać. A ja mam miejsce na szpaler z hortensji bukietowych wesoły
Po oczyszczeniu z gliny, obcięciu wystających kikutów, karpa pojechała pod las. Jeszcze nie wiem, czy tam zostanie.



A na rabatce letniej kwitną floksy i jeżówki wesoły



Hortensja Magical Fire



Hostowisko w tle



I Majek wesoły






  PRZEJDŹ NA FORUM