Gdy głód jest straszniejszy od strachu...
Skończyło się jednak na telefonie do wetki. Majek od wczorajszego rana nic nie zjadł, wypił tylko ociupinke, leżał jak szmata. Nawet na zmianę opatrunku nie zareagował. Zagorączkował znowu do 39,8, zwymiotował. Doktor Janek miał dyżur pod telefonem, umówiliśmy się na wizytę, pojechaliśmy do kliniki. Cukier we krwi w normie. Majek dostał kroplówkę, lek p/bólowy, p/gorączkowy i rozkurczowy. Po powrocie wypił troszkę wody od razu, po odrobince sobie je conve.
Gorączka spadła, jest nawodniony. Na razie i tak nic innego nie zrobimy. Mówię Wam, kochany kot.


  PRZEJDŹ NA FORUM