Rabatkowej historii ciąg dalszy |
Ale to faktycznie ktoś podłożył, czy tylko fałszywy alarm? W mojej pracy w wakacje była ewakuacja, bo ktoś zadzwonił na policję, że podłożył bombę w naszym szpitalu. Zarządzono ewakuacje. Z koleżanką musiałyśmy się zająć ewakuacją pacjentów z przychodni. Więc bardzo grzecznie wyjaśniłyśmy powód ewakuacji i myślałam, że jak ludziska usłyszą, że bomba, to będą spieprzać w te pędy. A tu kiszka. Kobieta jedna siadła tylko głębiej na krześle, założyła rękę za rękę i powiedziała: o nie! ja na termin czekałam cały tydzień i nie ruszę się stąd na pewno! Nota bene, lekarze speiprzyli w pierwszej kolejności. |