No i właśnie wszystko stanowi jedną całość
Byłam , wygniło, ale nie płaczę. Chyba pierwszy raz poczułam ulgę że coś ubyło. Paweł rzucił komentarz : " bo kwiatki to powinnaś sadzić na końcu" i tak pomyślałam że ma rację Supię się na domku to i szybciej będą kwiatki. Łubin przekwitł całkowicie w tempie ekspresowym, wygląda teraz żałośnie. Maki- nie doczekałam się, były dwie makówki a reszta zgniła i ususzyła się. Szałwia bidulka ledwo żywa ale ma chęci kwitnąć, jak nie będzie padać to odbije. Hosty, żurawki i przetaczniki wręcz czują się bosko,a lawenda zaczęła kwitnienie na skalę przemysłową. Dziwi mnie to bo lawenda powinna zgnić od nadmiaru wody. Krwawnica, kawałek w zeszłym roku przywlokłam z łąki i przyjęła się, będzie jak znalazł gdy wykopię to coś co ma być niby oczkiem albo studnią odwadniającą. Osty giną, jest ich coraz mniej , za to koniczyna hula po całej łące. Cieszę się bo koniczyna zagłusza swą ilością inne chwasty. Doszliśmy do wniosku że domek zostanie tam gdzie stoi ale podniesiemy go o jeden lub dwa pustaki. Będzie wyższy to i dach od tarasu uzyska lepszy spadek. Arczi wczoraj chyba miał przypływ dobrych uczuć bo powiedział że w tygodniu przyjedziemy kosić, pasek od kosiska nie doszedł przez 3 dni priorytetem, jak mnie to wqr... kupuje się coś przez allegro , robi przelew ekspresem, a sprzedawcy to wisi No trudno we środę może już będzie.
Przemyślałam sprawę koloru dachu. Chciałam mieć taki pomarańczowy, jednak nie ma takiej blacho-dachówki a na śródziemnomorski wymysł mnie nie stać teraz, więc będzie albo ciemny brąz albo czarna, łatwiej mi będzie z kolorami elewacji lub okiennic.
Koniec gadania, wlepiam zdjęcia i kończę sesję pesymistyczną, pozmniejszam fotki i następna będzie już tylko optymistyczna
|