Powrót pod gruszę... |
Zieloności w Nowym Roku dla wszystkich Ja leżę zdechła w łóżku, jakieś przeziębienie mnie dopadło Sylwester był spokojny, Nasz Alf zniósł go mężnie, a Milo siedział zafascynowany na parapecie. Niestety dwa dni przed sylwestrem wróciły napady padaczkowe naszego labradora, więc musieliśmy zwiększyć dawkę leku Za oknem niby wiosna, ale jakoś mnie to nie cieszy, bo pamiętam historię z poprzedniego roku, kiedy 2-go stycznia było cieplutko, a później dopadł nas mróz i wszystkie żonkile i hiacynty mi wygniły Choć trzeba się pocieszać, że już z górki, coo? Jeszcze ze dwa miesiące i już PRAWIE wiosna |