Historia jednej rabatki
co nie znaczy, że na jednej się skończyło...
No tak, ale czy nie mogłaby dawać znać nieco później?

Porobiłam wreszcie porządki na ogrodzie. Na różach rozgościł się skoczek różany. Zatłukłam dziada decisem. Właściwie to wszystko spryskałam tak profilaktycznie, bo na pączkach różanych mszyce sobie siedziały i nic sobie nie robiły z tej pogody. Dam im czas na wymarcie do jutra i będę obcinać różyczki.
Wykopałam dalie, teraz schną, a za dwa dni pójdą sobie do styropianowego pudła i będą czekać na wiosnę.
Zgrabiliśmy liście, część rozsypałam jak co roku na rabatki, a częścią pod lasem obsypałam hortensje.


  PRZEJDŹ NA FORUM